Czy jest ktoś, poza moją skośnooką współlokatorką, kto nie zna poniższego przepisu? To chyba jedno z najbardziej popularnych studenckich, szybkich i tanich dań (nie, nie jesteśmy tym co jemy!) przynajmniej raz w miesiącu goszczących w mojej kuchni. W dni takie deszczowe, gdy z pokoju się nie chce wyjść, gdy lodówka świeci pustkami, a w szafce zalegają zapuszkowane pomidory i tuńczyk... Z ich to właśnie udziałem powstaje sos do makaronu (spaghetti) bądź wstążek z cukinii, które bardzo mi się spodobały:) Dla tych, którzy nie znają...
Składniki:
- puszka tuńczyka w sosie własnym,
- puszka pomidorów, pellati,
- dwa ząbki czosnku,
- bazylia, i ew.oregano,
- sól i ew. ostra papryczka,
- malutka cebula, bądź pół dużej (jeśli akurat w kuchni gości),
- oliwa,
- oliwki, nie zawsze, ale dziś tak
Na rozgrzanej oliwie zeszklić posiekaną drobno cebulę. Jeśli się cebuli nie posiada, bo i tak bywa, wrzucić na oliwę odsączonego z wody tuńczyka. Rozbić widelcem duże kawałki wyrobu rybopodobnego i dodać pomidory z puszki. Pomidory też należy rozgnieść widelcem i dokładnie wymieszać z tuńczykiem. Wcisnąć czosnek, dodać przyprawy (bez bazylii ani rusz), potrzymać chwilkę na patelni i podawać z makaronem lub przedstawioną wcześniej cukinią. Smacznego!
2 komentarze:
smakowity obiad! tak podanego tuńczyka jeszcze nie próbowałam, a wygląda pysznie!
ja, choc studentką jestem.. dania nie znałam :-)
ale lubię tuńczyka bardzo. więc nic nie stoi na przeszkodzie, by i w takiej wersji spróbowac.
Prześlij komentarz