Dziś kolejna studencka impreza z gotowaniem w tle. Zapasy made in Poland się skończyły, kuchnia wyposażeniem nie grzeszy, trzeba przygotować coś dla wielu osób i nie zbankrutować... Do tego dochodzi nieodparta chęć upieczenia czegoś, brak piekarnika i w ogóle...pod górke;) Ale ale...piekarnik sie znalazł. Podobnie jak gotowe ciasto francuskie za eurocenty i jabłka i cynamon i rodzynki. Zatem do dzieła! i Ewa do pomocy. Bo gdzie kucharki dwie, tam...nie dokończę. ;)
Składniki:
- dwa opakowania ciasta francuskiego,
- jabłka, 4-5 sztuk,
- cynamon,
- garść rodzynek,
- cukier, 2 łyżeczki
Najpierw należy włączyć piekarnik i nastawić temperaturę 190 stopni. Następnie obrać jabłka i pokroić je w ósemki, dwunastki czy jak kto sobie życzy - w takie grubsze półksiężyce. Pokrojone jabłka przełożyć do garnka, dolać troszeczkę wody, dosypać cynamonu, cukru, przykryć i dusić. Tak długo, aż jabłka będą miękkie i pachnące. W czasie, gdy jabłka siedzą w granku należy pokroić w trójkąty ciasto francuskie. Następnie pojedyncze cząstki ostudzonych jabłek oraz rodzynki kłaść u podstawy trójkątów i zawijać, zawijać, jak świastaki zawijać rogaliczki. Przygotowaną partię kłaść na blachę wyłożoną papierem/folią bądź wysmarowaną tłuszczem i piec około 20 minut. Poczekać aż wystygną! ;)
Tak samo przygotowane zostały rogaliczki z dżemem malinowym i z czekoladą. Ale po tych ostatnich ślad zaginął...