piątek, 2 lipca 2010

Szaszłyki* na rocznicę

Dokładnie rok temu, czyli 2 lipca 2009, wyruszyłam w dwumiesięczną autostopową podróż**. Na przestrzeni 9 000 kilometrów przytyłam nieco, zajadając się: kebabami w Turcji, chaczapuri, lobio i chinkali w Gruzji oraz lawaszami, aprikotami, pide i szaszłykami w Armenii. Nie bez znaczenia były także litry wypijanego wina (z Gruzinami)  i nieco mniejsze ilości mocniejszych trunków (u Ormian). Teraz pozostały mi zdjęcia, wspomnienia i obrona pracy magisterskiej (w poniedziałek) ;). Przypominając sobie niesamowite armeńskie szaszłyki pieczone na ogniu, przygotowałam nieco mniej pokaźną, ale i tak smakowitą wersję...


Składniki: na 6 szaszłyków
  • polędwica wieprzowa,
  • 2 cebule,
  • papryka czerwona,
  • wytrawne wino,
  • sól, pieprz, nieco ostrej paprzyczki
  • oliwa
Przygotowanie:

Pokrojoną w plastry polędwicę doprawić solą, pieprzem, ostrą papryką, skropić oliwą i wstawić do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie na namoczone patyczki do szaszłyków nabijać kolejno cebulę, polędwicę i pokrojoną paprykę. Na patelni podsmażyć posiekaną cebulkę, przełożyć do niej szaszłyki i obsmażyć je równo ze wszystkich stron. Po chwili wlać pół szklanki czerwonego wina, przykryć i dusić kilka minut. Gotowe!

*zwane przeze mnie szyszłakami
** relację z podróży można znaleźć na blogu

5 komentarzy:

Arvén pisze...

Zazdroszczę podróży...szaszłyków też! ;)

grazyna pisze...

Szaszłyki pyszne !
Powodzenia przy obronie :)

asieja pisze...

pyszne masz wspomnienia

kasiaaaa24 pisze...

Zazdroszczę tak wspaniałej przygody :)

Pozdrawiam :)

Paula pisze...

jak pysznie!